Szlak na Rysy cz.3 (Czarny Staw nad Rysami – Rysy 2499 m n.p.m.)


Godzina 10 - czas ruszać dalej. Przed nami ostatni odcinek drogi na szczyt. Na niebie pojawiają się pierwsze chmury i zaczyna wiać lekki wiaterek. My jednak nie tracimy nadziei i twardo idziemy na przód.



Czarny Staw pod Rysami


Czarny Staw widok od strony wschodniej


Kierujemy się w lewo przechodząc wzdłuż północnej, a następnie wschodniej linii brzegowej Czarnego Stawu.  Tu szlak zaczyna piąć się ostro w górę prowadząc przez dłuższy czas zakosami po trawiasto-kamienistym zboczu. Z lewej strony widzimy zlodowaciały śnieg, w którym utworzyła się pieczara (nie wchodzimy do niej, ponieważ kiedyś zwaliła się kilku turystom na głowę). Mijają nas pierwsi turyści, którzy już schodzą z Rysów. 


Śnieżna pieczara







Teraz podchodzimy po woli pod strome skały Buli pod Rysami. Sceneria zmienia się na bardziej kamienistą. Pod górę prowadzą nas wygodne, kamienne stopnie wiodące przez rumowisko skalne, które przechodzi wyżej w strome trawniki. W dole coraz bardziej maleje Czarny Staw. Trudności na tym etapie są jeszcze niewielkie, choć podejście jest niewątpliwie męczące.





Czarny Staw




Bula pod Rysami
Przechodząc przez piarżysko docieramy ponad Bulę pod Rysami (2054 m n.p.m.). Jest to sporych rozmiarów trawiasto-kamienisty, prawie płaski teren. Idealne miejsce na odpoczynek. Regenerujemy szybko siły czekoladowym batonikiem przed czekającą nas łańcuchową wspinaczką. Bula jest znakomitym miejscem widokowym. Nam jednak nie jest dane oglądać ich, gdyż pogoda uległa zmianie i zrobiło się mgliście. Od opuszczenia krzyża u progu Czarnego Stawu minęło około półtorej godziny. Po krótkim postoju idziemy dalej. Szczyt jest coraz bliżej.



Kamienisty szlak na Rysy


Powyżej Buli ścieżka, którą zmierzamy staje się coraz bardziej stroma. Wygodne stopnie prowadzą pod górę przez Kocioł pod Rysami. W przeciągu 10-15 minut docieramy do pierwszych łańcuchów, które od tej pory towarzyszyć nam będą aż na sam szczyt. W trosce o bezpieczeństwo chowamy aparaty. I rozpoczynamy prawdziwą górska przygodę. 



Po prawej stronie otaczają nas strome i ciemne mury skalne biegnące od wierzchołka Rysów przez charakterystyczną turnię Żabiego Konia (2291 m n.p.m.) po Wołowy Grzbiet. Północno-zachodnie zbocze Rysów rozcięte jest charakterystycznym żlebem - tzw. „rysą”, która opada z niewielkiej przełączki pod szczytem w stronę Kotła pod Rysami. Powyżej kotła szlak prowadzi nas grzędą (wypukłością skalną) leżącą po lewej stronie „rysy”, wiodąc dość monotonnie wzdłuż stromego, skalnego zbocza aż do wspomnianej przełączki. Całe przejście jest doskonale ubezpieczone łańcuchami i wbrew pozorom wspinaczka nie jest aż tak trudna, jak wydawało się nam na początku. Oczywiście cały czas zachowujemy należytą ostrożność, gdyż poślizgnięcie lub potknięcie może wiązać się z upadkiem w dół stromego zbocza. Ze szczytu wraca już coraz więcej osób co powoduje częste przestoje w oczekiwaniu na zwolnienie łańcucha.



Rysy 2499 m n.p.m.
Podejście grzędą kończy się na grani w pobliżu przełączki, z której na polską stronę opada „rysa”. Okolice przełączki są najbardziej eksponowanym miejscem na całej trasie, dlatego należy zachować tu szczególną ostrożność. Z powodu „zatoru” czekamy tutaj około 30 minut. Denerwujemy się coraz bardziej, bo kolejka prawie wcale się nie posuwa na przód. Od szczytu dzieli nas ok. 10 minut. W końcu nadchodzi nasza kolej. Poruszamy się bardzo powoli i ostrożnie. Przepaść jest ogromna. Niektórym z nas z pomocą asekuracyjną przychodzą inni turyści, którzy podają rękę i dodają wsparcia. Po tych emocjach jesteśmy na szczycie. Rysy – zdobyte. Zegar wskazuje 13 a my jesteśmy 2499 metrów nad ziemią.



Zatłoczone Rysy


Teraz pozostaje nam tylko znaleźć wolne miejsce do siedzenia. Jest to dość trudne, gdyż wierzchołek jest bardzo oblegany.





Przez mgłę podziwiamy drugi z wierzchołków Rysów (dla niewtajemniczonych: Rysy są szczytem trójwierzchołkowym), środkowy (najwyższy 2503 m n.p.m.), który jest jeszcze bardziej zatłoczony niż ten, na którym my jesteśmy.


Widok na wierzchołek środkowy (we mgle)
Widok na wierzchołek środkowy



















Widok na stronę polską jak i na słowacką jest uniemożliwiony, przez gęste chmury i mgłę.


Wysoka

Po dłuższej chwili wysiłek jaki włożyliśmy w zdobycie najwyższego z polskich szczytów nie idzie jednak  na marne i pojawia się przejaśnienie po stronie słowackiej. W końcu możemy choć troszkę popodziwiać widoki.

Widok na stronę słowacką









Naszym oczom ukazuje się widoczny już w pełni drugi z wierzchołków Rysów oraz droga, którą będziemy wracać. Na chwilę widać również lekki kontur Wysokiej.




Odpoczynek na szczycie






Podziwiamy tych co wchodzą i schodzą zajadając się kanapkami. 





Widok na drogę powrotną





Widok na stronę słowacką

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz