Rozpoczynamy naszą kolejną wycieczkę górską. Tym razem czekają na nas Karkonosze, czyli najwyższe pasmo Sudetów wraz ze Śnieżką (1602 m n.p.m.) i nie mam tu na myśli tej, co spała z siedmioma krasnalami, lecz szczyt na granicy polsko-czeskiej. Atrakcje oczywiście się na tym nie kończą, gdyż w planach mamy przejście całego pasma, a że my bardzo lubimy urozmaicenia dlatego na trasę wyruszymy z Czech.
Do plecaka ładujemy tylko to, co niezbędne do przeżycia trzech dni w górach. Pamiętać musimy o tym, że od tej decyzji zależy jaki ciężar będziemy dźwigać przez całą wyprawę. Gotowi i zwarci wsiadamy (w naszym przypadku) do auta, które wiezie nas cały dzień przez Polskę, by w końcu dojechać do punktu startowego naszej wędrówki, czyli do dużej górskiej wsi w Czechach o nazwie Malà Upa. Teren ten jest znany jako Przełęcz Okraj.
|
Schronisko na Przełęczy Okraj - tu jemy, pijemy i śpimy |
|
Czeskie piwo |
Zmęczeni całodniową podróżą meldujemy się w schronisku, gdzie jemy smaczną i obfitą obiadokolację. Nie zapominamy również o zamówieniu czegoś do picia, a wiadomo z jakich trunków słyną Czesi. Najedzeni i napojeni idziemy wcześnie spać, by rano pełni sił wyruszyć w trasę.
Dzień zapowiada się piękny. Pogoda dopisuje. Jemy śniadanie przygotowane z tego, co zabraliśmy z Polski, czyli konserwy, pasztety itp. Z napełnionymi brzuchami pełni optymizmu opuszczamy schronisku i idziemy na czerwony szlak zwany Drogą Przyjaźni.
|
Mala Upa |
Początek szlaku jest bardzo łatwy i przyjemny, choć plecak ciąży a nogi jeszcze się nie „rozchodziły”. Idziemy sobie powoli asfaltem mijając kolejne zabudowania wioski, które z upływem kolejnych metrów pojawiają się coraz rzadziej, i rzadziej, aż w końcu całkowicie zanikają, a ich miejsce zastępują coraz częściej pojawiające się drzewa, które w końcu zaczynają tworzyć las.
|
Mala Upa |
Droga asfaltowa powoli przeobraża się w drogę leśną. Plecaki dają się nam coraz bardziej we znaki. Chwila przerwy przy strumieniu i kilka łyków wody przywracają nam siły.
|
Leśny strumyk |
Idziemy dalej. Po ok. 3 km dochodzimy do Sowiej Przełęczy, z której widać już schronisko Jelenka, przed którym robimy postój na drugie śniadanie.
|
Schronisko Jelenka |
|
Polanka przed Jelen |
Przy odpoczynku czas biegnie bardzo szybko. Mając w planach dojście na nocleg do schroniska „Odrodzenie” nie możemy pozwolić sobie na za długie przerwy, dlatego też nie marnując naszego cennego czasu ruszamy dalej.
Teraz szlak przekształca się w wąską ścieżkę, która wije się wśród kosodrzewiny. Idziemy przez Czarną Kopę, która prowadzi nas na Czarny Grzbiet, skąd widać już Śnieżkę. Z każdy krokiem robi ona na nas coraz większe wrażenie. Również otaczający nas krajobraz staje się coraz bardziej górzysty. Coraz mniej roślinności, coraz więcej skał. Teraz szlak jest już całkiem kamienisty.
|
Coraz wyżej, coraz wyżej |
|
Kamyki... kamyki |
|
Śnieżka coraz bliżej |
|
I bliżej... |
|
I bliżej... |
Szybko zbliżamy się do podnóża Śnieżki, gdzie czekają nas kamieniste stopnie, które prowadzą na sam szczyt. Jesteśmy coraz wyżej i wyżej. Zmęczenie daje o sobie znać. Nie poddajemy się i idziemy naprzód. Spoceni zdobywamy szczyt.
|
Już prawie szczyt |
Widok ze szczytu sprawia, że szybko zapominamy o trudzie wędrówki i rozkoszujemy się otaczającym nas pięknem. Herbata ze schroniska dodaje energii. Siadamy na kamieniu i odpoczywamy. Najtrudniejszy etap dnia dzisiejszego mamy za sobą.
|
Widok ze szczytu |
|
Łańcuchy... łańcuchy |
I znów nasz wróg, czas, wygrywa. Trzeba się zbierać i ruszać dalej. Teraz to już „z górki”, dosłownie i w przenośni. Wybieramy trudniejszy szlak i schodzimy dość stromą ścieżką ułożoną z kamieni, której towarzyszą łańcuchy. Tłok jest teraz większy niż po stronie czeskiej. U podnóża czeka nas kolejne schronisko „Dom Śląski”, gdzie krzyżuje się wiele szlaków. My jednak wierni naszym planom idziemy dalej Drogą Przyjaźni, która prowadzi Równiną pod Śnieżką.
|
Mały Staw |
Teraz idziemy wąską ścieżką, która wiedzie skrajem kotłów Wielkiego i Małego Stawu. Widoki są niesamowite. Nad Małym Stawem widać schronisko o pięknej nazwie „Samotnia” oraz powyżej drugie zwane „Strzechą Akademicką”. Niesposób wyrazić wrażenia, jakie w nas wywołuje ta panorama. Do tego ciągle obserwujemy oddalającą się coraz bardziej Śnieżkę.
|
Gdzie to "Odrodzenie |
Zmęczeni całodniową wędrówką nie możemy doczekać się kiedy naszym oczom ukaże się schronisko, w którym mamy nocować. Szlak nie jest ciężki, ale ile można dźwigać taki plecak? No, ale nie poddajemy się, zwłaszcza, że teraz ścieżka zaczyna biec w dół.
Po jakimś kilometrze dochodzimy w końcu do największego schroniska w Karkonoszach, czyli „Odrodzenia”.
|
O! Jest "Odrodzenie" |
Szczęśliwi, że udaje się nam realizować nasz plan zamawiamy obiadokolację, pijemy grzańca, bierzemy ciepły prysznic i idziemy spać, bo jutro druga część naszej przygody.
* Zdjęcia pochodzą z 9-10.05.2009 r. i muszę się przyznać, że to było moje pierwsze zetknięcie się z górami i od tej pory, życia sobie bez nich nie wyobrażam.
Póki Arek ma szkołę możesz nadrabiać zaległości i pochwalić się swoimi zdjęciami :P.
OdpowiedzUsuńSchronisko Jelenka, nie tylko dla jeleni :P.
Relacja ciekawa:) nie byłem nigdy na Śnieżce ale dzięki zdjęciom i opisowi czuję się jakbym tam zawędrował (i to bez żadnego wysiłku!). Oczywiście nie zastąpi to prawdziwego wejscia ale co tam:P
OdpowiedzUsuńNie zamulaj!! 2 miesiące i nic nowego nie ma? :P
OdpowiedzUsuńPit, to ja dwa razy Śnieżkę zaliczyłam, a w górach nie byłam 10 lat :P
Witam. Związku z tym, że obserwujesz mojego bloga zapraszam na konkurs gdzie do wygrania jest zestaw biżuterii firmy AVON.
OdpowiedzUsuń